Warning: mysql_result(): supplied argument is not a valid MySQL result resource in /home/hendryko/www/wrock.pl/include/class/meta.class.php on line 98
Relacja Wrocław Rock Portal
User:
Hasło:
   Zapamiętaj mnie
 
 
> Szybka rejestracja
> Zapomnialem hasla

+ Dodaj koncert, wydarzenie


Najbliższe patronowane koncerty

Losowi użytkownicy

gradvacmispvic1 Michaeltqt
Darcy369 MichalKowalski
Stulceaq5q Ignaciovqv

Reklama





Ogrzewamy co dobre - Paul Di Anno, Chainsaw, Wrocław, Madness

Dodany przez: uzi666 , dnia 2007-04-10 Przeczytano 888 razy.


Data: 25.11.2006
Miejsce: Wrocław, klub Madness
Zespoły:

Paul Di Anno
The Chainsaw


Koncert recenzja


Od momentu kupna biletu na koncert podejrzenia budziła wypisana na nim godzina rozpoczęcia - 18:30. Gdy punktualnie znalazłem się w Madnessie, dowiedziałem się, że koncert zacznie się półtorej godziny później, żeby zwiększyć obroty klubu. Dobrze, że można było strawić godzinę przy (kiepskich strasznie, ale za to tanich) piłkarzykach, w przeciwnym wypadku nie dotrwałbym trzeźwy do rozpoczęcia. A wiele bym stracił.

Bo Chainsaw, zespół, który otwierał show i zorganizował całą trasę, pokazał kawał naprawdę świetnego heavy metalu. Kawałki z ich najnowszej płyty, Chainsaw - A Sin Act, jak na przykład Chainsaw – Obsession, przy którym halę Madnessu rozświetliły fajerwerki, dawały niesamowitego kopa niezbyt gęstej jeszcze publice. Na chwilę zamyślenia i oddechu pozwoliły lżejsze kompozycje, tu wymienić trzeba
Chainsaw – Na skrzydłach nocy. Gwoździem występu okazał się stary utwór zespołu, Chainsaw – Chainsaw Lover, jeszcze z czasów wydawanych własnym sumptem demówek. Słowa uznania należą się Chainsaw również za pamięć o niedawnej tragedii w kopalni Halemba, ofiarom której poświęcili chwilę ciszy.

Jak na zespół, którego wcześniej nie znałem, Chainsaw bardzo przypadł mi do gustu. Jest to kapela o niesamowitym potencjale i niezłym warsztacie, który definitywnie zasługuje na miejsce w panteonie polskiego heavy i promocję poza granicami naszego kraju, by przestał się kojarzyć wyłącznie z mózgotrzepami z Vadera i Behemotha (niczego im nie ujmując).

Po niezbyt długiej przerwie zobaczyliśmy muzyków z zespołu Paula Di'Anno, a wreszcie i jego samego. Sam image grupy mocno odbiegał od stylistyki metalowej - tylko perkusista miał długie włosy, Di'Anno (łysy) i jeden z gitarzystów (w kowbojskim kapeluszu) biegali w trampkach, a tragedii dopełniały raczej gejowskie wdzianka pozostałych gitarzystów oraz podkoszulek Di'Anno ze słynną czaszką... The Exploited. Paul niestety okazał się starym, zniszczonym przez dragi i alkohol dziadem, który nie jest w stanie sam wejść po schodkach na scenę, a stał na niej tylko dzięki oparciu jakie dawał mu stojak od mikrofonu. Ten zresztą na początku koncertu odmawiał posłuszeństwa, przez co Di'Anno wściekał się na swojego technicznego, ostatecznie cisnął stojakiem uszkadzając jeden talerz w perkusji; dopiero kolejny spełnił wymagania "gwiazdy wieczoru". Niestety, zły humor nie opuszczał Di'Anno aż do samego końca koncertu, przeklinał publiczność (która zresztą rzeczywiście nie bawiła się tak dobrze jak możnaby się spodziewać), niezbyt starał się wykonywać "własne" utwory (na szczęście kawałki Iron Maiden wypadły znakomicie), palił papierosy na scenie... Pozostawię to bez komentarza i podkreślę jakieś pozytywy tego występu.

Otóż pozytywna była... cała reszta. Zespół swoim luzem i humorem kompensował immobilność i wkurw Paula, no i pokazał naprawdę świetne przygotowanie techniczne. Największe, zasłużone w pełni, uznanie publiczności zdobył perkusista swoją naprawdę wybitną, chyba pięciominutową solówką. Najbardziej porywające były wykonania Iron Maiden – Prowler, Iron Maiden – Remember Tomorrow, Iron Maiden – Phantom of the Opera oraz, oczywiście, bisów. Di'Anno przy całej swej irytacji nie zapomniał również o wspomnieniu o Halembie. Atmosfera koncertu była lekko punkowa, jak zapewne we wczesnych czasach Iron Maiden, a w jednej z przerw Paul wygłosił parę zdań na tematy polityczne, których meritum było określenie George'a Busha "największym terrorystą z wszystkich". Doprawdy, nie rozumiem, czemu publiczność nie bawiła się lepiej przy tak fenomenalnym secie. Dla mnie mimo wszystkich mankamentów było to muzyczne wydarzenie jesieni.

Zakończenie nie mogło się obyć bez plamy. Iron Maiden – Running Free zagrali wyjątkowo krótko, zwłaszcza w porównaniu z tasiemcowymi wykonaniami znanymi z koncertów Iron Maiden. Ostatecznie zaś Di'Anno poszarpał się z jakimś delikwentem z publiczności. Pewnie nie będzie wspominał Wrocławia dobrze.

Reasumując, plusy koncertu to Chainsaw i muzycy Di'Anno, minus należy się samemu Paulowi a także szefostwu klubu, czy też komukolwiek, przez kogo na biletach znalazła się tak wczesna godzina. Lekki minus dla publiczności, którą Di'Anno nazwał najcichszą w Polsce, ale za to świetnie odebrała występ Chainsaw.

SETLISTA (PAUL DI'ANNO)

Iron Maiden – Ides of march
Iron Maiden – Wrathchild
Iron Maiden – Prowler
Killers – Marshall Lockjaw
Iron Maiden – Murders in the Rue Morgue
Killers – The Beast Arises
Killers – Children Of Madness
Iron Maiden – Remember Tomorrow
Band Intro, Drum Solo
Killers – Impaler
Killers – Faith Healer
Iron Maiden – Killers
Iron Maiden – Phantom of the Opera
Iron Maiden – Transylvania
Ramones – Blitzkrieg Bop (cover)
Iron Maiden – Sanctuary
Iron Maiden – Running Free

Na setliście leżącej na scenie w miejscu "Wrathchild" napisane było "Wrochlaw" (?!), zamiast "Remember Tomorrow" - "Remember Lea's Wig".


Autor: uzi666

Komentarze

»
Opinie na temat wydarzenia.
Nikt jeszcze nie komentował tej strony.

Dodaj komentarz

»
Podziel się swoją opinią.
Nick:
Musisz wypełnić to pole
E-mail:
Musisz wypełnić to pole
Komentarz:
Musisz wypełnić to pole

Musisz wypełnić to pole