Warning: mysql_result(): supplied argument is not a valid MySQL result resource in /home/hendryko/www/wrock.pl/include/class/meta.class.php on line 98
Relacja Wrocław Rock Portal
User:
Hasło:
   Zapamiętaj mnie
 
 
> Szybka rejestracja
> Zapomnialem hasla

+ Dodaj koncert, wydarzenie


Najbliższe patronowane koncerty

Losowi użytkownicy

Blaiseydl Philamy
jasnotowidze kfwxmidu
Iancjm Andrewgov

Reklama





Koncert Tyr, Vena Valley (Łykend) - relacja

Dodany przez: uzi666 , dnia 2007-04-10 Przeczytano 890 razy.


Data: 23.03.2007
Miejsce: Wrocław, klub Łykend
Zespoły:

Tyr
Vena Valley
(relacja pominięta na prośbę zespołu)


Tyr - koncert we Wrocławiu, relacja


Ten wieczór zapowiadał się zdecydowanie dobrze. Na koncert udałem się bowiem nowiutkim (pierwszy dzień eksploatacji!) tramwajem Škoda 16 T, co jest jakością samo w sobie. W Łykendzie byłem już po 19, odebrałem zarezerwowany bilet i zamówiłem kawę. Niewielki lokal zapełniał się z wolna. Jedyny mój poprzedni kontakt z tą placówką był koncertem poezji śpiewanej, i do tego celu nadawał się dość dobrze. Jednak nie wydawało się, że sprawdzi się w przypadku koncertu metalowego. Na scenie (nie podniesionej w stosunku do podłogi!) stała perkusja i dwa syntezatory KORG, nie pozostawiające wątpliwości co do gatunku wykonywanego przez support, Vena Valley.

Po występie nastąpiła kilkunastominutowa przerwa, stopniowy wzrost entuzjazmu przed głównym daniem wieczoru. Pierwszy na scenę wyszedł Kári, by usadowić się za swymi bębnami. Momentalnie pod sceną zrobił się nieduży tłumek, co wobec wspomnianego niedostosowania sceny do takich warunków sprawiło, że poza ludźmi z pierwszych linii i tych, którzy wdrapali się na stołeczki pod ścianami, nikt zespołu nie mógł zobaczyć. Wreszcie na scenę wkroczyli pozostali muzycy - w niemal dokładnie takich samych strojach, jak na koncercie w listopadzie 2006, tylko Gunnar "zgubił" swą kolczugę. I zaczęło się mocne, heavymetalowe granie, na miarę świetnej kapeli, jaką jest bez wątpienia Týr. I okazało się jasne, że ludzie przyszli do Łykendu tylko i wyłącznie na Týr (zresztą bo i po co innego?) - publiczność zachowywała się żywiołowo i śpiewała wraz z Herim większość kompozycji, włącznie z jednym z farerskojęzycznych utworów - Týr ? Regin Smi?ur.

W setliście nie zabrakło żadnego z oczekiwanych przez wszystkich hitów zespołu, przede wszystkim Týr ? Wings of Time, którego chyba najbardziej brakowało w bardzo krótkim (z konieczności) secie z listopada. Týr zaserwował porządną dawkę pieśni w językach Skandynawii - poza wyżej wymienionymi wykonali jeszcze Týr ? Ormurin Langi. Po Týr ? The Wild Rover w swej wybitnej aranżacji zeszli ze sceny. Nawoływani przez publiczność wrócili, by zagrać Týr ? Ramund hin unge, a cały wieczór zakończył niespodziewany chyba dla nikogo cover - Metallica ? Whiskey in the Jar, ze "swojską" modyfikacją tekstu - But here I am in Wrocław... Zresztą polskich akcentów było więcej - Heri popisał się, tradycyjnie, polskimi pozdrowieniami i toastem, a także "prawie" wyszło mu "W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie".

A teraz łyżka dziegciu do beczki miodu: podczas Týr ? Dreams wysiadły światła nad sceną. Zespół niespeszony dokończył wykonanie, po czym Heri zażartował, że polskie bezpieczniki nie są w stanie znieść mocnego farerskiego grania. Poprosił też, by publiczność przestała robić zdjęcia z fleszem, because I can't see shit!

Publiczność, mimo że entuzjastyczna, nie była zbyt liczna. Pomiędzy stolikami a zbitym tłumem było niestety wystarczająco dużo miejsca, by pozwolić na szaleństwa kilku miłośnikom wybijania sobie zębów. Komuś bliżej przodu w pewnym momencie przestało się podobać, że tak na niego ci z tyłu wpadają - wywiązała się szarpanina, w wyniku której dwójka ludzi upadła na scenę (tak, nie było barierek!). Tu już wyraźnie zirytowani muzycy przerwali grę (w trakcie Ormurin Langi) na kilkadziesiąt sekund, by opanować sytuację. Po chwili mogli grać dalej, a koncert dalej przebiegał już bez problemów.

Pozostały niesamowite wspomnienia, chwilowy brak równowagi po balansowaniu przez półtorej godziny na chwiejnym stołku, zdarte gardło, pisk w uszach i koszulka Týr vs Fenrir... Do pozytywów wieczoru zaliczam jeszcze powrót Škodą 16 T.

SETLISTA (TÝR):

Týr ? The Edge
Týr ? Regin Smi?ur
Týr ? Dreams
Týr ? Lord Of Lies
Týr ? Hail to the Hammer
Týr ? Ragnarok
Týr ? Wings of Time
Týr ? Ormurin Langi
Týr ? The Wild Rover
Týr ? Ramund hin unge
Metallica ? Whiskey in the Jar (cover)


Autor: uzi666

Komentarze

»
Opinie na temat wydarzenia.
Nikt jeszcze nie komentował tej strony.

Dodaj komentarz

»
Podziel się swoją opinią.
Nick:
Musisz wypełnić to pole
E-mail:
Musisz wypełnić to pole
Komentarz:
Musisz wypełnić to pole

Musisz wypełnić to pole