Relacja z Self - Destruction Night -23.02.06

Liverpool słynie już z imprez cyklicznych, przyciągających rzesze ludzi lubiących dobra muzykę.
Niektóre odbywają się tylko co miesiąc i tym bardziej przyciągają swoją ekskluzywnością. Tak jest niemal zawsze podczas tej zwanej „Self – Destruction Night”, wyjąwszy okresy sesyjnej zapaści u studentów.

Gdy tym razem pojawiłam się w klubie, zdumiała mnie ilość ludzi – wszystkie miejsca pozajmowane, muzyka wylewająca się z głośników i tłumek na parkiecie. Żyć, nie umierać! Jeżeli jednak nikt jeszcze nie słyszał o tej imprezie, spieszę z pomocą.

Niewiele jest możliwości dla fana ciężkiego grania, by odreagować popowy pokarm dla uszu, serwowany nam przez media. Jeśli więc komuś wydaje się, że Slipknota, Soulfly czy None można posłuchać tylko w zaciszu własnego domu, grubo się myli. Innym aspektem jest też to, że wiodąc życie studenta, wiedzie się zarazem życie pustelnika odciętego od świata muzycznych nowości. Wówczas portal dlaStudenta.pl może nie wystarczyć jeśli się chce być na bieżąco. Imprezy typu S-DN oferują oprócz dobrej zabawy pokazy teledysków (zwane szumnie pokazami multimedialnymi) i to tych najnowszych, czyli, jak by powiedzieli poczciwi pozytywiści, bawiąc – uczy!

Można by tylko zastanowić się, dlaczego takie imprezy odbywają się tak rzadko – w końcu metal nie jest już niszowym gatunkiem muzyki. Gdy jednak spojrzeć na tu z drugiej strony, należy przyznać, że czekając dłużej, czeka się z większym napięciem i bawi się wówczas lepiej. Pozostaje więc tylko czekać na dwunastą już odsłonę Self – Destruction; w końcu już jest marzec.