10-go listopada w Wagonie odbyła się po raz kolejny impreza sygnowana hasłem „Have Fun Party” i jestem pewna, że ktoś, kto lubi metal spod szyldu „nu” i nie słyszał o niej, musi mieszkać w pustelni szczelnie zabitej dechami.

Jak stali bywalcy wiedza, HFP odbywa się co jakiś czas i za każdym razem „gwiazdą wieczoru” jest inny zespół. Ostatnio mieliśmy więc okazję być na wieczorze z Soulfly i cieszyć swe uszy i oczy muzyką oraz projekcjami multimedialnymi zarówno tego zespołu, jak i innych. Większość wieczorów z muzyką nie-na-żywo ogranicza się do przebojów w najlepszym wypadku z zeszłego roku, ciągle serwując single na miarę „Wait and bleed” Slipknota czy „Aerials” SoaD, które niestety przejadają się bardzo szybko. Wielkim atutem Have Fun Party jest to, że musimy być przygotowani na dużą dawkę najnowszych hitów nie tylko dinozaurów nu metalu, lecz i debiutujących zespołów. Jeżeli ktoś nie ma dostępu do mediów to taka impreza jest bardzo edukująca jeśli chodzi o zaznajamianie się z nowościami na rynku muzycznym. Pomijając zaś walory dydaktyczne – każdy musi przyznać, że w świecie zdominowanym przez pop – sieczkę miło jest wejść do przyjemnej knajpy i napić się browara, słuchając dobrej i świeżej muzyki, mając możliwość dania ujścia energii na parkiecie.

Również tym razem na pewno nikt nie mógł poczuć się zawiedziony frekwencją, ponieważ ludzi przyszło bardzo dużo. Impreza trwała do późnych godzin wieczornych (lub jak kto woli: wczesnych godzin porannych) i bez wątpienia nikt nie opuścił klubu będąc zawiedzionym. Miejmy więc nadzieję, że kolejne Have Fun Party zaatakuje nas już niedługo.

więcej informacji na stronie have-fun.prv.pl