Forum muzyczne wROCK.pl

a ja ten jeden raz powiem, ze mi się podobał zespół Psychomantium. Niesprawiedliwością było dawać go na przód bo jak dla mnie zagrał najlepiej, no ale nie będę się boczyć. Grunt że zagrali w ogóle.

i tak pewnie nikt poza mną nie przyjdzie.
No...może jeszcze zespoły i Jury się pojawi, ale nic pewnego:P

hihi, w przyszłym miesiącu w dniu selfa tez tak zrobią:P
jak przystało na rudzielca, zachowam się jak lis w owczej skórze (stąd ta puszystość!:P) i zaproponuje otwartą debatę nad nowym lokum dla nu-rapcorowego liverkowego know how i wrockowej społeczności. Może WZ?:P
Tak, tak, kopcie, gryźcie, drapcie (byle nie mnie) Kontrowersja pobudza do życia forum:)
P.S. Mam nadzieje że Michalinka nie obrazi się za kolejny offtop, ostatecznie (z całym szacunkiem) temat r-c night właśnie umarł i przy najbliżej okazji wypije toast za ...zdrowie umarłej imprezy to nie bardzo, ale jakiś tam mini-hołdzik się strzeli:)

przepraszam za offtop, ale zmiany mają "pomóc klubowi"? z całym szacunkiem dla muzyki blues/jazz.... nie wiem czy to hermetyczny światek w jakim te gatunki znajdują zwolenników we Wrocławiu, czy mało atrakcyjne występy wrocławskich "blueso-wyjadaczy", ale od dłuższego czasu obserwuje zależność "blues trafia do klubu to klub umiera". Poza tym, jam session to uczta dla 3 zmysłów: słuchowego (dlatego musi być dobra muza), smakowego (dlatego trzeba pić dobre %-y) i wzrokowego..... a w liverku jazzowego ani bluesowego klimatu nie zobaczy nawet supermen o wyostrzonych zmysłach. ?yczę livcowi jak najlepiej, ale podejrzewam ze albo padnie, albo zmieni się w kolejną siąpiącą smutnymi akordami spelunę.
Liczyłam na to, ze może duchy "dawnego" zmierzchu i (teraz i kiedykolwiek wcześniej) rury znajdą dla siebie jakieś nowe lokum, ale w livcu duchy te mogą tylko straszyć.
A dżemy niech zastąpią póki co Depesze i jakieś bliżej niezidentyfikowane imprezy poboczne, a nie gwoździe programu (RCP, SDN itp.), promowane przez "wrockowych" forumowiczy:) No!

nie tematyczny, nie tematyczny! lepszy taki ogólny. Jak za dawnych lat, gdy człowiek dopiero odkrywał gdzie jest piec nutek, a Metalika była najbardziej szata?skim zespołem na świecie (przynajmniej tak się człowiekowi wydawało). Gdy jeszcze w umysle takiego rudego nie istniało "nu", gdy Self- Destrukcja była sposobem na życie, a nie na spędzenie ostatniego piątku miesiąca w livcu.....
Ach, sie te wspomnienia.

Cóz, w kulturalnym towarzystwie, nadąsane lachony mówią że kupa gnoju ma SPECYFICZNY zapach. Tak też odbieram specyfikę klubu (a teraz pan w dreadach z alive to przeczyta i na drzwiach klubu zawiesi karteczke "rudych nie wpuszczamy"ojej). ale oczywiście każdy ma prawo do własnych odczuć i opinii. no i rozumiem ze basista ma swój styl, po prostu. Niech i tak będzie. ale next time we Wro gracie (wiem, wiem ostatnio często gęsto i pewnie macie dość) w klubie w którym mozna na parkiecie zata?czyć walca angielskiego. Oki? Powodzenia na koncertach!

Hmmm... nikt nie zareagował, to może ja. Dziękujemy bardzo Panom Impowym za koncert, zagrany mimo mało sprzyjających warunków. ani bogiem, ani diabłem nie jestem, więc rozliczać z potknięć nie będę. Sami wiecie. Tak czy siak mi sie was zawsze dobrze słucha, zeby było mniej lizusowato to może by tak nauczyć Pana Basiste skakać do muzyki a nie obok, bo trema tremą, ale pojęcia "sekcja RYTMICZNA" nie wzięło sie z rękawa. Natomiast Klub Alive wcale nie jest sympatyczny, to mała klaustrofobiczna klitka (nie prowadzę żadnego klubu we wro, więc nie jest to nieuczciwa konkurencja, tylko rzetelna opinia), a stali bywalcy to rozwydrzone bachory po 40-tce. ?adnej kapeli lokalu do grania nie polecam. ani sie nie ma gdzie pobawić, ani ...ani (jaka ja twórcza!)

A teraz, małe dzidzio-spostrzeżenie. Otóż imprezy selfowe opierają się na czterech głównych tradycjach:
1- ludu mówi, że idzie i w ostatniej chwili ludu sie wysypuje
2- siostry B. stoją na straży after party
3- do podanej na plakacie godziny trzeba doliczyć koło 2 żeby przyjść w sam raz na początek
4- NIGDY nie ma podanej kolejności zespołów występujących, a plakat nie jest tu raczej wyznacznikiem, choć powinien!

wreszcie ktoś pisze dłuższe posty niż steiner i bardziej off-topowe niż stałe bywalczynie tego forum-> taki tam niewinny żarcik, bez urazy

no cóż, nie wiem jak panowie -grajki, ale ja śmiertelnie sie obraziłam. Co rzec więcej, dąs z przytupem:P

przypominam, uprzedzam, zapraszam! Bo jak ja ostatecznie na dzie? przed egzamem mogę iść to inni tym bardziej. a jak Siostry B nie zaszczyca nas swoja obecnością mimo ze powiedziały ze zaszczycą to.....oj....sie pogniewamy

A więc, to jest wyraz młodzie?czego buntu, bezapelacyjnie przypisanego do sposobu bycia i wypowiedzi osób utożsamiających sie z alternatywnymi formami muzyki.... Hołd oddany matce, w ujęciu podwórkowych twardzili......
A tak serio, to nie wiem

No właśnie, więc wyczytałam dzisiaj z torebki po herbacie, ze takie tam mało znane zespoły, dotychczas grające jako support Majki Jeżowskiej, 24 stycznia będą brzdękolić w Madnessie. Zachęcam do przybycia na koncert, bo ........ można nóżką tupnąć, biodrem kręcnąć, główka kiwnąć- to samo możecie w klubie fitness, ale za koncert nie trzeba płacić (no chyba ze komuś sie BARDZO spodoba to można dolary wkładać muzykom w stringi)

A że jestem rudo-włosa, ale w kwestii technologii blond-mózga, plakatu wkleić sama nie umiem

Pomijajac wasz ........(wpisz dowolny epitet) spór.
Ja byłam sobie na mikołajki na cubana noche w livcu i....było bosko.
Znaczy, mały zarzut odnośnie przerostu popularnych kawałków nad prawdziwa salsa przez duże S, ale poza tym super zabawa. z resztą, jakąś komerche trzeba dziabnąć żeby ludziska na parkiet weszli.
A przy tej okazji tez pochwale zmiany jakie dokonały sie za Rządów Pani Wolaczkowej, bo jak wcześniej sie szło na jakiś wieczorek tematyczny typu "kultomiania" to na playliście ze świeca szukać trzeba było kultu. A jak Wolaczek mówi: "salsa" to jest salsa:)
Hihi, no i pamiętna była ta kuba?ska noc bo pierwszy raz w życiu koleżance zdarzyło sie wyjść z klubu bez bluzki:P No ale to już inna historia...

Nie pojmuje jakim cudem, ktoś (czyżbyś ty Jarku?) mógł pomylić tą absurdalną wypowiedz z aktem Public Relation(!) lokalnych dziennikarzy. Jedyne co wypromowali to własna ignorancję na to co NAPRAWDę dzieje sie w ich lokalnej społeczności.
Nawet nie trzeba było być na dniu disco polo, żeby wiedzieć ze to totalne "obśmianie" tego gatunku, a twierdzenie, że organizacja tej imprezy to wyraźny powrót do dresów i ła?cuchów jest równie groteskowa jak założenie że liczba wyświetle? strony youtube na której jest "lubelski full", świadczy o tym, ze utwór wpada w ucho i zafascynował wszystkich ludzi ambitnymi riffami, rewelacyjnymi muzykami i eleganckimi strojami tych "muzyków"!
Chcecie koncerty jak w Chorzowie? To dajcie miejsce na zgromadzenie tych wszystkich ludzi, tylko najlepiej nie obok mojego domu, ani domu któregoś z was, albo ogólnie domu, szkoły czy pracy jakiegokolwiek wrocławianina bo zacznie się marudzenie na korki. Wrocław ma swój klimat!
Nie mamy koncertów takich jak Gda?sk, czy inne miasta? Wrocław non stop dopiero nabiera tempa, choć ja juz jestem skłonna do pochwał. wychodzi na to że tylko ja. Zaprośmy RHCP do wro! Niech odwala pa?szczyznę, jak rok temu. Szkoda czasu na tak niepopularnych muzyków jak Jojo Mayer, (chyba rok wczesniej) All Jarreau (tak, wiem, tylko mi odpowiada taka muzyka) itp. Ha! cudze chwalicie, a własnego nie znacie!
A propo "małej aktywności lokalnej sceny", czy tylko mi w zeszłym roku na widok grafiku imprez rodziła sie w głowie myśl, ze dopiero po śmierci odeśpię tą klęskę urodzaju?
Tylko proszę mnie nie oskarżać o brak umiejętności czytania ze zrozumieniem. Fajnie, ze gdzieś tam w tym artykule, pojawiła sie jakaś pochwała, jakieś takie wybicie Wrocławia, ale jad sączący sie miejscami, zaciera dla mnie pozytywne spojrzenie. choć oczywiście biorę pod uwagę, ze Jarek wrzucił tu tylko fragment, a reszta to same ochy i achy.
Tyle w temacie mojego niekontrolowanego "bulwersu".

no właśnie. Cementowy motylek słusznie prawi.
Jacku, nie konfliktuj się z Yaga bo będę zazdrosna!
Dzwony na dupę, lenonki na nos, bandamy na czoło i skręta w buźkę, a potem peace, love i rock'n'roll:)

Wiem, wiem Jacku. Nabawiłeś sie kompleksów jak przeczytałeś o rudzielcach. ale nie wpadaj w emo nastrój. Do brunetów zawsze ma sie największą słabość:* (zawsze- znaczy uogólniam na podstawie własnej opinii, bo "jestem milijon.."

)

Yaga, sama najlepiej wiem jakie rude jest wredne więc w żadnym razie, ale chodzi o zasady! Poza tym znając złośliwość losu, jak z góry założysz ze nie chcesz być z rudym, to z rudym będziesz.

oj Jaga, Jaga....nie jesteś jedynym oburzonym rudzielcem w tym towarzystwie i podpisuje sie ręką, nogą i rudym kosmykiem pod tym co napisałaś. A już całkiem niestosowne jest na pytanie "jaki kolor włosów powinien mieć twój (wymarzony) partner?" odpowiadać "obojętnie, byle nie rudy"- no przecież to jakaś prowokacja!

Więc....rzeczywiście koncert HW nieporównywalnie lepszy od rockowego przystanku w środę. Na szczęście zdążyłam być i tu i tu. Na nieszczęście, nie zostałam na socjalizowaniu sie z kapelą, ale to tylko dlatego, ze nie mam takiej mocy przerobowej alkoholu jak Kapral, zdolności interpersonalnych i ... :* takie tam.
Na basie grac nie umiem. Ogólnie tylko zostać emo.
Na kolejnym koncercie tez będę i to bez zająknięcia, choćbym była umierająca, zaciążona, wycie?czona i inne takie.
A ktoś tu powinien chyba wypluć słowa że w zmierzchu nie można zagrać dobrze nagłośnionego koncertu!