Rzeczywiście koncert był smutny jak na mośliwości Lipy, ale jak grał jakiś czas temu w madnessie to było chyba jeszcze gorzej. Ja tam sie cieszyłem, że Ocean grał ostatni bo przynajmniej nie musiałem tego słuchać
Na koncercie zaliczyłem 3 kapele więc 2 pierwsze siłą rzeczy sobie odpuszcze...
Hedfirst grał całkiem przyzwoicie w swoim stylu i wypadli całkiem nieźle choć jak dla mnie trochę za dużo walenia a za mało muzyki bo ponoć są fanami pantery, ale słychać tego tak strasznie nie było.
Schizma to faktycznie niezłe schizo...ale wokalista nie podobał mi się ani troszkę, miałczał jak kot atakowany przez psa
Flapjack dał najlepszy set pod względem muzycznym jak dla mnie, grali melodyjnie, skocznie i z powerem przy okazji, wokal oczywiście na światowym poziomie jak to u Guzika No i brzmienie znacznie lepsze od poprzednich kapel
Może tak piszę bo lubię jak piosenki się czymś różnią od siebie (schizma) a zarazem nie tracą mocy