Muzyka ponadprzeciętne, ale mnie nie zachwyciło, perkusja i gitary w porządku, ale takiego wokalu nie lubię jak trwa przez całą piosenkę, mimo iż po hiszpa?sku : )
Lubię jak w teledyskach po prostu grają, a nie ktoś gdzieś łazi, historyjki o ukrytym znaczeniu, kwiatki itp - więc teledysk niezły.
Wrzucajcie więcej bo ilu to ja rzeczy nie znam.
To Canizares tam tak napomykał? : ) No właśnie miałem do Brujeri porównać, ale pomyślałem że mnie zjadą za porównywanie : )
No to wrzucę parę grindcore'owych kapel do Metalcore Explosion (6 lipca), może ktoś zakręci nóżką.
I to jest muzyka! Klasa sama w sobie, a nie jakis nu-rap-core-country-shit.
Hehe dla mnie zajebisre wlasnie, gdyby tylko wywalic rap to by bylo idealne, takie cos zamierzam grac Dobre country nie jest zle W stanach wszyscy metale sluchaja country !!
To jest sztuka dla sztuki - zauważ, że on jak normalnie trzyma lewą dło?, to nie jest nawet w stanie dosięgnąć do tych strun u góry gryfu. Co innego tapping metodą portato, ale to co innego. Ponadto zobacz, że ten kolo z youtube ma w środku basowe struny, a powyżej ma znowu wiolinowe. Zupełnie nie wiem, jaki w tym sens - już lepiej sobie dwugryfową gitarę sprawić.
Ogólnie nie chodzi mi o zdziwienie spowodowane ilością strun, bo już dawno widziałem basistów grających na dwunastostrunowcach (nie mówiąc nawet o stickach, czy gitarach WARR, ale o basach, które nie mają żadnych podwojonych strun itp.), tylko o znikomą użyteczność czegoś takiego w zespole.
Dołączył: 09 Kwi 2006 Posty: 296 Skąd: Nowy Sącz/Wrocław
Wysłany: 2006-11-27, 01:32
nie kazdy musi grac w zespole zeby byc muzykiem ktory sie realizuje,8strunowki mozna bez problemu wykorzystac w zespole o ile gra sie z rownie otwartymi na dzwiek ludzmi.
to nie jest wioslo do tappingu to co dalem i koles nie ma strun wiolinowych u gory gryfu o ile pamietam dobrze to video i to co on gra. mialem szerszy gryf niz on w swoim wiosle z mojej dziewiatce i siegalem bez problemu,co nie znaczy ze jest to super wygodna pozycja do gry :/
nie zgodze sie tez ze jest to sztuka dla sztuki. jesli ktos potrafi i chce grac na czyms takim to cokolwiek bysmy tu nie wyplodzili obydwaj to i tak to zrobi. i wlasnie takiem podejscie mam rowniez ja sam w tym co robie i uwazam ze pozwala sie rozwijac
ktos mi tu zarzucal ze nie tappowalem na moim wiosle jak gralem w Co.In. a ja tylko moglem sie usmiechnac bo po takiej wypowiedzi bylo widac ze ta osoba nie wie absolutnie o czym mowi. ani o gitarach,ani o muzie tej konkretnej kapeli i brzmieniu jakie chce uzyskac ani samej grze.
Ja wspominałem o tappingu przy okazji tego koncertu bo pierwszy raz zobaczyłem cię w składzie Co.ina a z przepastnych oddali Madnessu myslałem, że to jakaś odmiana sticka, co mi się właśnie z tappingiem skojarzyło. Nie wydaje mi się, abym sformułował to jako zarzut a jedynie ciekawostkę - nie widziałem na żywo czegoś ponad 7 a muzyka Co.in wcale mi w tym nie przeszkadzała (wieczne eksperymenty). Sam przy zwykłej 6tce stroję do B i zastanawiam się nad 7 - lubie doły, więc twoja ówczesna gra w zupełności mi wystarczała :> No chyba że nie chodziło o mnie, szkoda że tak mało wiem o gitarach : )
Dołączył: 09 Kwi 2006 Posty: 296 Skąd: Nowy Sącz/Wrocław
Wysłany: 2006-11-27, 14:00
wiesz czysto teoretycznie mozna kupic 6strunowego Music Mana Silhouette Bass Guitar. to jest pelny baryton ze skala prawie 30cali strojony oktawe w dol i moglbym zagrac w Co.In. wszystkie swoje partie. tylko ze w taki sposob grajac po 2 numerach nadawal bym sie do reanimacji
na 7strunowce gralem z nimi jeden koncert i mimo ze to byla 7strunowka barytonowa to nie dawala rady utrzymac tego stroju jakis sobie narzucilismy.
a ze mialem okazje kupic 9strunowke taniej niz zrobic lutniczo 8strunowca, to czemu nie sprobowac
nie kazdy musi grac w zespole zeby byc muzykiem ktory sie realizuje,8strunowki mozna bez problemu wykorzystac w zespole o ile gra sie z rownie otwartymi na dzwiek ludzmi.
To jakie wiosło powinien mieć basista? I jakie nagłośnienie, żeby w ogóle być słyszalnym?
nikt napisał/a:
to nie jest wioslo do tappingu to co dalem i koles nie ma strun wiolinowych u gory gryfu o ile pamietam dobrze to video i to co on gra.
Obejrzyj jeszcze raz to video - tam nawet jest napisane coś w stylu 'weird tap thing'.
Przyjrzyj się, że najgrubsze struny ma w środku gryfu.
nikt napisał/a:
nie zgodze sie tez ze jest to sztuka dla sztuki.
A ja się jednak nadal ze sobą zgodzę. Takiej muzyki nie da się przez dłuższy czas słuchać - solówki tappowane, czy tapping w ogóle, szybko staje się nudny. Bardzo szybko.
Ogólnie mi rozchodzi się o to, że taką gitarę jest sens kupować, kiedy się jej możliwości wykorzystuje, a nie dlatego, że robi fajnie D? D? D?.
Dołączył: 09 Kwi 2006 Posty: 296 Skąd: Nowy Sącz/Wrocław
Wysłany: 2006-11-28, 00:40
"To jakie wiosło powinien mieć basista? I jakie nagłośnienie, żeby w ogóle być słyszalnym?"
nie jestem basista to nie moj problem. Jakie bedzie chcial, to od niego tylko zalezy. Strasznie sztucznie ,w moim odczuciu, probujesz oddzielac role gitary basowej od elektrycznej w zespole. W kapelach tego typu (eksperymentujacych) glownie chodzi o dobranie sie ludzi o podobnie otwartych umyslach i pchaniu jakis barier, czy to w szybskoci ,technice czy brzmieniu w zaleznosci od wizji i potrzeb.
Nie wiem jakim naglosnieniu. Basista SYL stroi sie do C oktawe nizej i jakos nie ma problemow. ja mialem E oktawe nizej i jedyny problem to wysterowanie sygnalu z najnizszych strun
"Obejrzyj jeszcze raz to video - tam nawet jest napisane coś w stylu 'weird tap thing'.
Przyjrzyj się, że najgrubsze struny ma w środku gryfu. "
obejrzalem, :/ 11 strun a nie 10 o tym zapomnialem. nic nie widac na moim 14 calowym pierdolniku ale gdzies w polowie slychac wyraznie ze jak tappuje na najnizszych strunach to dzwiek jest znacznie nizszy od pozostalych to samo na niektorych zagrywkach, ale klucil sie nie bede bo to nie ma znaczenia.
nie ma roznicy ktore struny dokladasz, wazne zeby Ci sie gralo wygodniej. wiele osob stroi sie na 8strunowkach z dolnym H i gornym a dodanym zamiast dolnym F#.
"A ja się jednak nadal ze sobą zgodzę. Takiej muzyki nie da się przez dłuższy czas słuchać - solówki tappowane, czy tapping w ogóle, szybko staje się nudny. Bardzo szybko.
Ogólnie mi rozchodzi się o to, że taką gitarę jest sens kupować, kiedy się jej możliwości wykorzystuje, a nie dlatego, że robi fajnie D? D? D?.
ja nie slucham wcale takich rzeczy jak te na tym video. tappingi mnie mecza. za to wiele osob moze powiedziec ze nie mozna sluchac polirytmicznych rzeczy jak meshuggah czy Dillinger a ja to robie z przyjemnoscia. gust nic wiecej
co do kupna. jak juz pisalem. ja swoje kupilem bo bylo tansze niz 8strunowka. warto bylo sprobowac i nie zaluje mimo wielu prze kijowych komentow ze strony ludzi. w pelni jestem swiadomy tego ze nie wykorzystuje rowniez w pelni mozliwosci zwyklej 7strunowki ale nie o to chodzi. wygoda i brzmienie tych instrumentow jest poprostu inna i nie bede z nich rezgnowal tylko dlatego ze ktos twierdzi ze da sie to zagrac nawet na 4 strunach. (nie bije do nikogo teraz)
Ale nie uważasz, że to kompletny nonsens i dziecinada, kupować sobie gitary, których możliwości się w ogóle nie wykorzystuje?
Już gdzieś kiedyś wspominałem, że dla mnie absurdem jest też taki bas lutniczy, który ma 10 strun. Yves Carbon, francuski basista, ma takiego fretlessa. Nie wiem, jakie trzeba mieć paluchy, żeby dosięgnąć do niskich dźwięków w połowie gryfu. A jeszcze utrzymać się w tonacji!
Co do 'sztuczności' oddzielania ról instrumentów w zespole - to jasne, że bas może robić i tuba, albo basu może w ogóle nie być. Ja tak mówię z perspektywy muzyka, bo chodzi o to, że jak pójdziesz na koncert zespołu, grającego taką muzykę, to basu nie wysłyszysz, więc nie wiem po co on w kapeli (skoro gitary dają tak dużo dołu).
Strojenie się nisko ma sens, jeżeli to jakoś przekłada się na innowacyjność muzyki (Jauqo, taki basista, stroi się jak kontrabas prawie i jego granie ma sens), a dż dż dż, to ja się już naprawdę dużo nasłuchałem w standardowym strojeniu.
Co chciałem powiedzieć - o ile granie Meshuggah jestem jeszcze w stanie zrozumieć, o tyle Dillinger jest dla mnie zbyt postmodernistycznym graniem. Takie granie wyrosło na idei grania dla grania, bardziej niż na jakiejkolwiek muzyce. A tłumacząc to z języka naukowych oszołomów na polski: stricte techniczne granie i darcie ryja ile wlezie nie imponuje mi w żadnym razie - co więcej - prowadzi do dupy, taka muzyka szybko się nudzi, a zostaje zapamiętana tylko i wyłącznie z powodu swojej ekstremalności.
Jak miałem 16 lat to mnie coś takiego rajcowało, straszną radochę miałem - tylko, że wtedy jeszcze Dillingera nie było w Polsce. Ale było Sadistik Exekution - jak masz na tyle jaj, żeby tego posłuchać, to polecam, może złapiesz o co mi chodzi w moich przeintelektualizowanych teoriach ;p
Dołączył: 09 Kwi 2006 Posty: 296 Skąd: Nowy Sącz/Wrocław
Wysłany: 2006-11-28, 02:01
Kapral napisał/a:
Ale nie uważasz, że to kompletny nonsens i dziecinada, kupować sobie gitary, których możliwości się w ogóle nie wykorzystuje?
nie uważam
Kapral napisał/a:
Ja tak mówię z perspektywy muzyka, bo chodzi o to, że jak pójdziesz na koncert zespołu, grającego taką muzykę, to basu nie wysłyszysz, więc nie wiem po co on w kapeli (skoro gitary dają tak dużo dołu).
po to zeby bas mogl dawac go jeszcze wiecej wyslyszysz bez problemu o czym juz pisalem i dalem przyklad z naszego podworka: Co.In. i Licorea
Kapral napisał/a:
Strojenie się nisko ma sens, jeżeli to jakoś przekłada się na innowacyjność muzyki (Jauqo, taki basista, stroi się jak kontrabas prawie i jego granie ma sens), a dż dż dż, to ja się już naprawdę dużo nasłuchałem w standardowym strojeniu.
Co chciałem powiedzieć - o ile granie Meshuggah jestem jeszcze w stanie zrozumieć, o tyle Dillinger jest dla mnie zbyt postmodernistycznym graniem. Takie granie wyrosło na idei grania dla grania, bardziej niż na jakiejkolwiek muzyce. A tłumacząc to z języka naukowych oszołomów na polski: stricte techniczne granie i darcie ryja ile wlezie nie imponuje mi w żadnym razie - co więcej - prowadzi do dupy, taka muzyka szybko się nudzi, a zostaje zapamiętana tylko i wyłącznie z powodu swojej ekstremalności.
z opisu widze ze poprsotu to nie Twoj typ muzy i nie mam zamiaru Ci tlumaczyc jak ja ich odbieram bo to bez sensu. Dla mnie to jest wlasnie muza ktora jest innowacyjna, dobra i mocna a taka lubie miedzy innymi sluchac. jak chce wiecej melodii ale i dolu (w Dillingerze tego neistety nie ma) to sobie zapuszczam Sikth.
wszystko zalezy od gustu i tego na czym sie wychowalo. Ja na HC wiec mam totalnie w dupie wirtuozow gitar ,basow i spiewakow solowych.
Powtorze: nudzi sie jesli sie w czyms nie siedzie
Kapral napisał/a:
Jak miałem 16 lat to mnie coś takiego rajcowało, straszną radochę miałem - tylko, że wtedy jeszcze Dillingera nie było w Polsce. Ale było [b]Sadistik Exekution[/b] - jak masz na tyle jaj, żeby tego posłuchać, to polecam, może złapiesz o co mi chodzi w moich przeintelektualizowanych teoriach ;p
z checia poslucham jakos w weekend jak bedzie wiecej czasu zeby sie skupic nad czyms innym niz nauka.
latwiej mozna okreslic "ile mam jaj" jesli wkleje fotke
Cały problem polega na tym, że ta muzyka jest mało innowacyjna. Dlatego nazwałem ją postmodernistyczną - to jest ubieranie czegoś starego w nowe, bardzo egzotyczne i eklektyczne ramy, i nazywanie tego 'wielką sztuką', jaką Dillinger nie jest ;P
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum