Terminarze klubów 2015
Najbliższe patronowane koncerty
Ostatnie posty na forum
Relacja z klubu Bezsenność - koncert zespołu The Calog
Data: 14. 03. 2007.
Miejsce: Wrocław, klub Bezsenność, godz. 20.00.
Zespół: The Calog
Występ odbył się we wrocławskim klubie Bezsenność i musze przyznać, że jest to świetne miejsce na takie imprezy. Miałem przyjemność po raz pierwszy być tam na koncercie. I to, jakim!
Tym razem gościem wrocławskiej publiczności był Rzeszowski zespół The Calog. Grupa już dobrze znana i rozpoznawalna w kraju, mająca na koncie dwa krążki i spore sukcesy koncertowe.
Niestety spóźniłem się i umknęły mi dwa pierwsze utwory i część trzeciego. Ale nie było, czego żałować. To, co widziałem i usłyszałem później wynagrodziło mi wszystko. Już kolejne piosenki „Parę chwil” i „Tommorow” zapowiedziały jak wygląda przepis na sukces. Mianowicie: w grze gitarzysty odrobina Radiohead i Sigur Ros, sekcja rytmiczna z dodatkiem The Cure, a całość doprawiona U2. Do tego nad naczyniem z potrawą o nazwie The Calog dzięki subtelnej elektronice w tle unoszą się opary New Order. Czy wystarczy coś jeszcze? Chyba nie.
Pierwsza myśl, która mnie dopadła brzmiała:, Dlaczego wszystkie nowe zespoły muszą wzorować się na kapelach z wysp brytyjskich? Dobrych wzorców nie za, wiele, ale dlaczego wszyscy? Jednak za chwilę zacząłem pocieszać się tym, że jeśli chodzi o angielskie granie to Myslovitz wreszcie stracił monopol i pojawiają się kapele, które ze smętami, które teraz grają ślązacy mają mniej wspólnego.
Po lirycznym i spokojnym wstępie The Calog zaserwował solidną dawkę energii w utworze „Niewolnicy Kokainy”. Szybka dynamiczna piosenka z przesterowaną gitarą i mocną, charakterystyczną dla zespołu sekcja rytmiczną. A potem to już do końca występu na zmianę raz szybciej, raz wolniej. Pomiędzy utworami basista i wokalista Michał Barycki wyrażał podziw dla architektury Wrocławia i zabawiał rożnymi tekstami liczną publiczność, która wygodnie usadowiona w fotelach naprzeciw sceny słuchała dźwięków z niej płynących. Na sam koniec zespół zaserwował cover piosenki „Forest” z repertuaru The Cure. Ha, ha… a tak coś The Cure przez cały wieczór wisiał w powietrzu.
I jeszcze kilka słów o nagłośnieniu koncertu. Było doskonale! Każdy dźwięk i każdy akord słychać był świetnie. Nic nie charczało, wokal czytelny a brzmienie selektywne. Dla akustyka ocena 6.
Setlista:
Dobrze wiem
Zawsze
Jak zechce czas
Parę chwil
Tommorow
Niewolnicy kokainy
Przez ciebie
Głowy
Jesteś
Nie ma takich miejsc
Forest
Bis:
Nie ma takich miejsc.
Adam Palacz.
Autor: Adam Palacz
Komentarze
Nikt jeszcze nie komentował tej strony. |